13.02.2019

Mazowiecka zima...

kowalik, ptak, ptaki, karmnik, zima, wies, antymiasto, blog


Już wiem. Po tym sezonie zimowym sama doszłam do tego, skąd nazwa krainy, w której obecnie żyję - Mazowsze. Mazowsze od MAZać. Od mazi.
Tej zimy maże się wszystko. Mazowate drzewa na tle mazowatego nieba, maziasta droga pod kołami, mazowate myśli w maziastej głowie. Nawet sny jakieś takie... maziowe ☹️ Jeden wielki MAZ.
Zresztą zajrzałam do netu, i... w pewnym sensie moje domysły się potwierdziły - proszę bardzo cytat "Nazwa krainy pierwotnie brzmiała Mazow (por. łac. Mazovia) i stanowiła albo nazwę dzierżawczą od nazwy osobowej Maz (por. Mazury), oznaczającej człowieka mieszkającego w błotach (‘umazanego’), albo nazwę topograficzną, oznaczającą ‘błotnisty kraj’".  I nikt mi nie powie, że pochodzi od jakiegoś Mazosa...
Jeszcze tyle dobrze, że to coś, co snuje się po naszym podwórku nie nazywa się smog, tylko dym. Prawdziwy, drewniany dym o zapachu ogniska pomieszanym z wędzarnią.


Dawno już tak nie było. Nawet jak zabrakło śniegu, pojawiało się trochę słońca. W tym roku, od początku grudnia do końca stycznia naliczyłam, uwaga, 4 dni ze słońcem. Dobrze piszę - ze słońcem, nie "słoneczne". Słoneczny oznacza dzień w którym słońce dostarczane jest nam od świtu do zmierzchu. "Ze słońcem" to z trudem przebijające się przez chmury słoneczko.

I takie właśnie były te cztery dni... A w telewizorze, czy w innej kamerce internetowej widziałam:

nad morzem - niebieskie niebo

nad górami - równie wdzięcznie
na wschodzie - takoż
na zachodzie - nie inaczej. 
Tylko maziate Mazowsze zakryte burą derką. 

Bardzo powoli się ta zima zbierała i zbierała. Nadchodziła, szła, wlekła się w tych swoich szarościach i burych welonach. Zaserwowała nam podwójny czy potrójny listopad. 
Rzutem na taśmę pokazała się na dwa tygodnie i teraz w końcu pokazuje "tyły". Bardzo wcześnie i bardzo szybko. I w to mi graj. 
Parę dni temu widziałam kilka gęsich kluczy.

klucz,gesi,ptak,ptaki,zima, wies, antymiasto, blog, wiosna


Gdzie nie spojrzę doniesienia o całych chmarach przelatujących ptaków. Choć tak naprawdę natura nam wariuje, te klucze to jeden z najbardziej niezawodnych wskaźników powracającej wiosny. Dotychczas w okolicach karmnika pokazywały się tylko sikorki bogatki, 

sikora,sikorka,bogatka,ptak,ptaki,zima, wies, antymiasto, blog


ubogie



modraszki, 



kowaliki. 



Ale w końcu zawitał czarny (ale wcale nie ponury) zwiastun wiosny - kos. 



Na polach zobaczyłam dużą grupę skowronków. Sikorki zaczynają wydawać swoje świergoty (nie wiem, czy wiecie, ale mają dobrze ponad 100 wariacji swojego śpiewu!) 
Sarny pokazują białe zadki, łosie przechadzają się leniwie swoim niezgrabnym inochodem. 





Dla niezaznajomionych z terminologią wyjaśniam, że "inochodami" są zwierzęta poruszające się w dość nietypowy sposób - unosząc jednocześnie obie kończyny z jednej strony ciała, np. lewej przedniej i lewej tylnej, a następnie prawej przedniej i prawej tylnej. 
Czyli - idzie nowe. Nowe, świeżutkie, pachnące, zielone. Czekam już na moment, gdy przychodzi ranek, kiedy wychodzimy na dwór i pachnie wiosną. Czyli jedynym w swoim rodzaju zapachem mokrej, świeżej ziemi z różnymi dodatkami. To zapach niepowtarzalny, znany tylko ludziom żyjącym blisko natury. W mieście tego nie poczujecie. W mieście zauważycie mimochodem "O!, forsycje", a później dopiero zieleniące się drzewa.
Ja wyczekuję tej najmilszej pory roku od stycznia - lutego. Od pierwszych kwitnących leszczyn



po powiększające się pączki drzew. Fascynuje mnie różowa poświata nad brzeziną, wcześnie zwiastująca maleńkie zielone listki. 

Później wszystko zaczyna już "galopować". I czekam, czekam... Patrzę na sterczące odrosty i już mam ochotę wziąć sekator i ruszyć do boju, choć wiem, że przyjdzie moment przeklinania spuchniętych paluchów, odcisków, zmęczenia i braku czasu.
Ale ten wiosenny czas spędzony przy pracy wśród odradzającej się przyrody i ptasiej, godowej muzyce nie da się wycenić. To czyste złoto. 
I znów myśli popłyną w przestworza, ogniskowe dymy w niebo i rozpłyniemy się w zachwycie nad przyrodą... 
Tylko niech w końcu nastanie światło!!! Bo przy tych zwałach chmur trzeba jakoś żyć, ale zrobić fotkę... :( Porażka.
Niech już będzie tak, jak tutaj. 😃

2 komentarze:

  1. Oj, negatywna, negatywna... Myślę, że u Ciebie było trochę więcej słonka niż w tej mazowieckiej "głuszycy" :D Jestem totalnie zdołowana, potrafię w jakimś idiotycznym odrętwieniu pół-przespać cały dzień, zwierzęta cierpią - "Co z tą panią ?" Nie pisałam wiele dni, bo miałam tylko negatywne emocje, a po co je przekazywać? Teraz widzę horyzont :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, niech się stanie :) Dziś przez chmury przebijało się prawdziwe słońce!!! Zwyciężymy nad siłami zła i wiosna nam się objawi w całej krasie :) Przepięknej :D

    OdpowiedzUsuń

Gołąbki z kaszą pęczak i grzybami suszonymi - pyszne vege i garstka dobrych wiadomości o grzybach

  Sezon za nami. Grzybków nazbieraliśmy? No nazbieraliśmy. To najwyższy czas robić z nich pyszności. Nie dość, że smakowite, to pełne zdrowi...