14.09.2018

Jesienny sport narodowy (jakkolwiek to brzmi...)

Jak co roku o tej porze, w lasach pojawiają się grupki ludzi zachowujących się trochę dziwnie - zgarbiona sylwetka, powolny, przerywany chód, rozbiegane oczy. W ręku zazwyczaj... nie, nie wiklinowy koszyk, lecz foliowa torebka lub wiaderko po farbie (sic). Tak, mowa o grzybiarzach.




Rozróżniam trzy gatunki tego stworzenia. Zaznaczę z góry, że podział jest płynny, tak, jak różni są ludzie - "grzybiarz rasowy" może być zarazem zarobkującym itd, ale z grubsza widzę to tak:

Grzybiarz rasowy, świadomy - wie dużo na temat grzybów i grzybobrania, potrafi rozpoznać większość z napotkanych grzybów (jadalnych i niejadalnych), nie niszczy przy okazji uprawiania swojego hobby ani grzybów niejadalnych, ani ściółki. Zazwyczaj nie zostawia po sobie śmieci i nie hałasuje.

Grzybiarz zarobkujący - wie, które grzyby należy zbierać, żeby móc je sprzedać. Sposób pozyskiwania towaru do sprzedaży jest mu w zasadzie obojętny - byle uzbierać jak najwięcej. Że dzieje się to kosztem rozgrzebanej, zniszczonej ściółki, zadeptanych grzybów które mu nie pasują do koncepcji "marketingowej" nie jest istotne. Zabraną do "pracy" butelkę typu PET też wrzuci w krzaki - niech inni martwią się o wygląd lasu.

Grzybiarz "niedzielny" - tak jak "niedzielny kierowca" coś tam wie, coś by chciał, właściwie to jest na łonie natury żeby odpocząć, ale skoro można przy okazji zebrać parę grzybków, to czemu nie.
Jego pobyt w lesie wiąże się nieodwołalnie z samochodem pozostawionym przy leśnym dukcie (na którym często jest zakaz wjazdu). Obok samochodu pętają się wyrzucone puszki po napojach, plastikowe butelki, opakowania po chipsach, papierowe chusteczki. Czasem ktoś przy okazji robi sobie w samochodzie małe sprzątanko i wyrzuca wszystko, co mu się w ostatnich tygodniach uzbierało.
Usłyszymy również wesołe pohukiwania i pokrzykiwania. Jeśli tylko to, to nieźle, bo często taki "niedzielny" włączy sobie na cały regulator radyjko: "A co, w lesie jestem! ".
W samym lesie z kolei z premedytacją kopnie muchomora, wyrwie ze ściółki grzyby, których nie potrafił rozpoznać, ale musi się przyjrzeć z bliska i wyrzucić.

Teraz może trochę informacji praktycznych.
Grzyby najlepiej zbierać do przewiewnych, wiklinowych koszyków. Nigdy do reklamówek czy też foliowych torebek, gdyż bardzo szybko ulegają procesom gnilnym "zaparzając" się.



Wydzielają wówczas związki szkodliwe, a nawet trujące dla zdrowia.
Poza tym w czasie spaceru z koszykiem w poszukiwaniu naszych skarbów mimochodem "wysiewamy" zarodniki.

Grzybów, tak jadalnych jak innych nie należy niszczyć - stanowią one pożyteczną biocenozę leśną. Jeśli zbierzemy np dużego prawdziwka i okaże się, że niestety już nie nadaje się do naszych celów - zawieśmy go na gałązce - nie zgnije na ziemi i będzie rozsiewał zarodniki.
Nie należy kierować się rutyną - zbierajmy grzyby, których jesteśmy całkowicie pewni.
Szczególną uwagę należy zachować zbierając grzyby blaszkowe, zwłaszcza pieczarki i gąski zielone. Bardzo łatwo pomylić pieczarkę czy gąskę z młodym muchomorem zielonawym, zwanym kiedyś sromotnikowym - najgroźniejszym z grzybów trujących. W zależności od siedliska sromotnik ma kapelusz barwy oliwkowo-zielonej, ochrowej lub białej. 

Z powodu braku własnych starych zasobów i braku muchomorów w tej chwili, zdjęcie Wiesława Kamińskiego z albumu grzybów portalu nagrzyby.pl

Skórka kapelusza jest gładka, nie ma na niej łatek. Bulwiasty trzon z pochwą, a na nim resztki pierścienia. Blaszki zawsze białe! 
Można go pomylić również z gołąbkiem zielonym, lub kanią (tak mówią, ale takie informacje przyprawiają mnie o zgrzytanie zębów i chęć mordu idiotów) .

Z powodu braku własnych starych zasobów i braku muchomorów w tej chwili, zdjęcie Zygmunta Augustowskiego z albumu grzybów portalu nagrzyby.pl

To grzyb powodujący w Polsce największą ilość śmiertelnych zatruć. Objawy mogą wystąpić nawet po kilku dniach od spożycia.
Co do pomyłek z kanią, to nawet nie chce mi się pisać - trzeba być kompletnym ignorantem, a w lesie to zbierać jagody, a nie grzyby.
Zbierając pieczarki należy zachować ostrożność również z powodu często występującej pieczarki żółtej - bardzo podobnej do zwykłych pieczarek, a powodującej zatrucia gastryczne (biegunki, wymioty).
Gdy już jesteśmy pewni, że grzyb może trafić do koszyka, nie wyszarpujemy go z ziemi, nie ścinamy nożem. Grzyb należy delikatnie wykręcać przytrzymując drugą ręką ściółkę a powstały dołek zasypać, żeby grzybnia nie wysychała i nie była wystawiona na bezpośrednie działanie światła.
Nie niszczmy grzybów niejadalnych, nieznanych. One też są potrzebne w środowisku. Niektóre z trujących dla nas grzybów są lekarstwem dla dzikich zwierząt. Na przykład muchomor czerwony jest zjadany przez łosie - prawdopodobnie gdy coś im dolega.
Zachowujmy się w lesie tak, jak w gościnie - nie jesteśmy u siebie, ani "u nikogo". Nawet jeśli zjawiamy się w danym miejscu tylko raz, ktoś tu po nas przyjdzie i będzie mu przyjemnie znaleźć się w miejscu czystym i przyjaznym.
Pooddychajmy świeżym powietrzem, posłuchajmy ciszy. Nawet jeśli nie znajdziemy grzyba - coś z lasu w nas zostanie :)
Zbierania grzybów trzeba się uczyć - pamiętajmy o atlasach i poradnikach. Pytajmy i podpatrujmy znawców.

1 komentarz:

  1. Bea, na potrzeby netykiety, to jestem po prostu Ela. :) Mnie też trafia, dlatego kiedyś zorganizowaliśmy z mężem "sprzątanie lasu" na naszej wsi, poprosiliśmy dzieciaki do pomocy, gmina odwiozła ok 100 200-litrowych worów + wersalki, lodówki i inne syfy. Od tej pory większych zrzutów śmieci nie było. Ale grzybiarze wciąż zostawiają "pamiątki". Często ja zbieram grzyby do koszyka, a mąż śmieci.... Szkoda słów. I dzięki za miłe słowa :)

    OdpowiedzUsuń

Gołąbki z kaszą pęczak i grzybami suszonymi - pyszne vege i garstka dobrych wiadomości o grzybach

  Sezon za nami. Grzybków nazbieraliśmy? No nazbieraliśmy. To najwyższy czas robić z nich pyszności. Nie dość, że smakowite, to pełne zdrowi...