Jakby to powiedzieć... Wszystkim, którzy mimo wielodniowej ciszy zaglądają na mojego bloga (dostaję wiadomości i widzę w statystykach - dziękuję) należy się wyjaśnienie. Kolejność wydarzeń była taka:
Zawał
szpital
krótki relaks domowy
szpital rehabilitacyjny.
I w końcu jestem na mojej wsi wytęsknionej. A że rehabilitację też miałam praktycznie na wsi (podlaskiej), więc mam trochę materiału do wpisów.
Łabądek ze zdjęcia będzie miał całą swoją opowieść. Tylko muszę się troszkę ogarnąć, poukładać itd, ale będę już pisać i wrzucać foty w miarę regularnie 😊
Pozdrawiam Was serdecznie!
krótki relaks domowy
szpital rehabilitacyjny.
I w końcu jestem na mojej wsi wytęsknionej. A że rehabilitację też miałam praktycznie na wsi (podlaskiej), więc mam trochę materiału do wpisów.
Łabądek ze zdjęcia będzie miał całą swoją opowieść. Tylko muszę się troszkę ogarnąć, poukładać itd, ale będę już pisać i wrzucać foty w miarę regularnie 😊
Pozdrawiam Was serdecznie!
Czekam z niecierpliwością na kolejne wpisy,zdrowia życzę!!!
OdpowiedzUsuńJuż jestem, upał deczko pokonany, to i ja zyskałam dostęp do kompa :) Dzięki
UsuńŻyczę powrotu do zdrowia.Nabieraj sił. Czekam na Twoje posty.
OdpowiedzUsuńJestem nowa w blogowym świecie. Do tej pory odwiedzałam Cię anonimowo.
Zerknęłam na Twojego bloga na moment, bo każda minuta spędzona na piętrze (tu mam kompa) kosztuje mnie sporo. Cieszę się, że zauważyłaś mojego bloga w tym nawale, dziś w końcu udało mi się dokończyć wpis i fotki. Solennie przejrzę jak tylko spadnie parę stopni, bo nigdy nie pisałam posta w dwa tygodnie, po 20 minut dziennie :D
Usuń