Siedzą w głowie każdego z nas. Jedne obserwujemy co roku, czekając na tę najmilszą porę.
Mogą to być pierwsze kwiaty, jak przebiśniegi, fiołki
Mogą to być pierwsze kwiaty, jak przebiśniegi, fiołki
czy krokusy
Mogą to być powracające ptaki. Zazwyczaj pewnego dnia słyszymy ich świergot, dołączający do chóru, który już zaczął koncertowanie. Później możemy się im poprzyglądać. Zobaczymy znów drozda
pliszkę
Aż w końcu przylecą zakochane "gruchałki", gołębie grzywacze.
Jednym z bardziej okazałych jest oczywiście nasz egipsko-sudański przyjaciel - bociek.
Czy nawet zauważony znienacka rozwijający się listek.
Ale są też wśród tych archetypów wiosennych również widoki, które właściwie istnieją już tylko w głowie. Moje pokolenie doskonale pamięta sylwetkę chłopa idącego za koniem w mniej lub bardziej palącym słońcu. Oracza, czy broniarza. Młodsi mają "z tyłu głowy" obrazy polskich malarzy, opowieści babci, obejrzane filmy.
Dziś te wszystkie prace robią smrodliwe, hałasujące maszyny. Cena postępu.
I dlatego, jadąc ze swego wiejskiego sklepiku boczną dróżką, miałam autentyczne deja-vu i duchowe hop-sa-sa . Na widok konia zaprzęgniętego do brony, mój samochód aż stanął dęba w chmurze pyłu. Na tle ściany lasu, w ostrym słońcu, zobaczyłam lekko zamglony kurzem widok z dzieciństwa. Zadziałał wehikuł czasu.
Piękny, duży, masywny, zadbany koń. Za koniem broniarz trzymający w dłoniach lejce. Widać człowieka, który kocha konie, wieś, tę tak inną od dzisiejszej atmosferę. Idzie wolnym krokiem patrząc na rytmicznie zapadające się w glebę końskie kopyta, przed nosem majta mu się koński ogon w kolorze blond. Nie ma tu znoju ani wysiłku. Cisza, spokój, ptaki śpiewają. Obraz jak z Chełmońskiego czy Wyczółkowskiego.
Dzięki, moja wsi, za boczne dróżki, przy których można jeszcze odnaleźć takie archetypiczne wspomnienia.
Rzeczywiście taki obrazek to nie lada gratka. Aż mi się zamarzyły te stare, dobre, zgrzebne czasy. Te gawrony idące tuż za pługiem czy towarzyszące kosiarzowi na łące bociany. Jakkolwiek, gwoli sprawiedliwosci, za kosiarkami traktorowymi też chodzą. I to całkiem blisko.
OdpowiedzUsuńDzięki. :) Piękna ptaszarnia.
Krysia, o zgrozo, chodzą i się trują :D Tu konisio tup tup, za nim broniarz - tup tup, cisza, ptaki. Coraz gorzej znoszę traktory na polach, zwłaszcza te wielkie. A później słyszymy, że "burze piaskowe znad Sahary..." I jakoś nikt nie mówi o erozji i spustoszeniu gleb, ani o tym, że piasek z sahary owszem, jest, ale wysoko i tylko niebo barwi...
Usuń