Od momentu, kiedy przybyła do nas nowa psica, szpic wilczy o imieniu Mufka, biedny kot Mieszko (rekonwalescent po ciężkiej operacji) zaszył się na piętrze kompletnie nie mając ochoty na bliższy kontakt z owym dziwnym, błyskawicznie szybkim stworem.
Chyba jednak bezgraniczna nuda "podniebnego" życia dała mu się mocno we znaki, gdyż od dwóch tygodni zaczął przebywać w okolicach zapory ustawionej na podeście schodów i kokietować sunię. Obwąchiwanie było coraz dłuższe, paniczne kocie ucieczki coraz rzadsze i w końcu nadszedł dzień, gdy Mieszko przekroczył Rubikon. I nastała MIŁOŚĆ, co widać powyżej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz