Z utęsknieniem czekam na wysyp grzybów, którymi pewnie niedługo zacznę Was zamęczać. Ale to nie znaczy, że nic się nie dzieje.
Jak zwykle chodzę sobie z aparatem i podglądam przyrodę.
Zacznę od saren. To naprawdę piękne zwierzęta. Chyba w świecie polskiej płowej zwierzyny mają najwięcej uroku i swoistej gracji. Nieduże, zwinne, czujne, płochliwe, o aksamitnych oczach nozdrzach i delikatnych pęcinach.
Zacznę od saren. To naprawdę piękne zwierzęta. Chyba w świecie polskiej płowej zwierzyny mają najwięcej uroku i swoistej gracji. Nieduże, zwinne, czujne, płochliwe, o aksamitnych oczach nozdrzach i delikatnych pęcinach.
Gdy widzi się takie stadko świat od razu staje się piękniejszy.
Muszę tu napisać że sarna nie jest ukochaną jelenia. Dziewczynka sarna to tzw koza, zaś jej luby to kozioł. Kozła łatwo rozpoznać, bo na głowie ma poroże (tzw parostki) . Sarenki w wersji męskiej i żeńskiej mają piękne, białe zadki nazywane lustrami.
Z kolei jeleń na ma za żonę łanię. I żadnych "lusterek".
Piszę o tym, bo wiele osób myli te dwa gatunki.
Sarny - wiadomo, skryte, płochliwe i zazwyczaj daleko. Czasem jednak udaje się coś "upolować" aparatem. Zwłaszcza, gdy się człek przemyka skrajem lasu po krzaczorach różnych (nigdy nie będę miała gładziutkich nóżek, wszystko wiecznie podrapane), lub ukryje w sporym już zbożu. W taki sposób ostatnio przyłapałam koziołka sarny.
Sarny - wiadomo, skryte, płochliwe i zazwyczaj daleko. Czasem jednak udaje się coś "upolować" aparatem. Zwłaszcza, gdy się człek przemyka skrajem lasu po krzaczorach różnych (nigdy nie będę miała gładziutkich nóżek, wszystko wiecznie podrapane), lub ukryje w sporym już zbożu. W taki sposób ostatnio przyłapałam koziołka sarny.
Te spotkania zawsze powodują szybsze bicie serca. Zazwyczaj kłania się jednak "prawo Murphy`ego". Najładniej wyeksponowane sarenki pojawiają się zawsze, gdy nie mam przy sobie aparatu.
I tak tu sobie żyjemy, czasem ja je podglądam, czasem one mnie.
Muszę tu wspomnieć o "szczekaniu" saren. Czasem słychać spod lasu zajadły, przytłumiony szczek. Wydawać by się mogło, że to jakiś zbłąkany pies się wkurzył i coś obszczekuje krótkimi, chrapliwymi odgłosami. Ale nie - to kozły, samce saren wydają takie dźwięki w chwilach niepokoju, zagrożenia, gdy ktoś (coś) wtargnie na ich teren. Zdarza się usłyszeć ten dźwięk całkiem blisko.
Taka sytuacja przydarzyła się naszemu znajomemu z Ukrainy. Już nie pierwszy raz był u nas i zawsze zadziwiała go ilość zwierząt które tu widywał. Na Ukrainie takie widoki to rzadkość.
Szczególnie zdziwiony był pewnego ranka, gdy poszedł porządkować sad. W pewnym momencie zrobił sobie chwilę przerwy na łyk wody i papierosa. Usiadł na zwalonym pniu i zatopił w porannej ciszy. Aż tu nagle za jego plecami coś zaszeleściło. I zaszczekało. Taki dźwięk z bliska może przyprawić o palpitacje. Odwraca się, a tu w odległości dwóch, trzech metrów stoi kozioł i "szczeka" na niego. I tupie! I nie zamierza odejść. Co było robić? Kolega powoli wstał i wycofał się na "z góry upatrzone pozycje".
Do dziś pamiętam jego błyszczące, zachwycone i zdumione oczy gdy o tym opowiadał. I swoją zazdrość, że to nie ja tam byłam z aparatem 😉
I tak tu sobie żyjemy, czasem ja je podglądam, czasem one mnie.
Muszę tu wspomnieć o "szczekaniu" saren. Czasem słychać spod lasu zajadły, przytłumiony szczek. Wydawać by się mogło, że to jakiś zbłąkany pies się wkurzył i coś obszczekuje krótkimi, chrapliwymi odgłosami. Ale nie - to kozły, samce saren wydają takie dźwięki w chwilach niepokoju, zagrożenia, gdy ktoś (coś) wtargnie na ich teren. Zdarza się usłyszeć ten dźwięk całkiem blisko.
Taka sytuacja przydarzyła się naszemu znajomemu z Ukrainy. Już nie pierwszy raz był u nas i zawsze zadziwiała go ilość zwierząt które tu widywał. Na Ukrainie takie widoki to rzadkość.
Szczególnie zdziwiony był pewnego ranka, gdy poszedł porządkować sad. W pewnym momencie zrobił sobie chwilę przerwy na łyk wody i papierosa. Usiadł na zwalonym pniu i zatopił w porannej ciszy. Aż tu nagle za jego plecami coś zaszeleściło. I zaszczekało. Taki dźwięk z bliska może przyprawić o palpitacje. Odwraca się, a tu w odległości dwóch, trzech metrów stoi kozioł i "szczeka" na niego. I tupie! I nie zamierza odejść. Co było robić? Kolega powoli wstał i wycofał się na "z góry upatrzone pozycje".
Do dziś pamiętam jego błyszczące, zachwycone i zdumione oczy gdy o tym opowiadał. I swoją zazdrość, że to nie ja tam byłam z aparatem 😉
A to się cieszę, właśnie takie reakcje są dla mnie motywacją do dzielenia się tym wszystkim ✋ 😃
OdpowiedzUsuńPiękne stado, a ten koleżka w zbożu uroczy. Dobrze znam te skoki adrenaliny i łomot serca, gdy widzi się takie spokojne, zajęte swoimi sprawami zwierzęta. Życzę kolejnych owocnych "łowów". :)
OdpowiedzUsuńNajwiększy łomot mam niestety wtedy, gdy słyszę strzały myśliwych 😠 . Podziwiam te cudne stworzenia, zawsze jestem szczęśliwa gdy je widzę, a tu ktoś przychodzi i.... Czekam teraz na letnie gody, może coś "ustrzelę" 😍
UsuńJakże pięknie u Ciebie. Będę napewno zaglądać. Ja kiedyś pomyliłam sarnę z wilkiem i tutaj po raz pierwszy się do tego przyznaję publicznie :) Sarna okazała się właśnie wilkiem, a raczej 7 saren okazało się 7-mioma wilkami To wszystko dlatego że mózg zwykle nie dostrzega tego, co wydaje mu się niemożliwe :) Pozdrawiam ☺️
OdpowiedzUsuń💜 @gŁOŚ z bagien No nieźle, też przymierzam się do starannego przewertowania Twojego bloga, bo masz tam cudności różne 😊 Aż wierzyć się nie chce w te sarnowilki :) Ja jeden jedyny raz widziałam wilka, jakieś dwa lata temu. Dzięki i do zobaczenia ✋
Usuń